Stwierdzając, że Wschodnia Polska jest urocza, a czas płynie tu błogo, Ameryki nie odkryję.

Pozwolę sobie zatem jedynie zarekomendować kierunek Janów Podlaski tym, którzy biją się z myślami gdzie spędzić kilka letnich dni.

Znów nie zaskoczę wielu, polecając Uroczysko Zaborek. Można powiedzieć, że to kompleks hotelowy w skansenie.

My spaliśmy w Zaścianku

ale można i na starej plebani lub w wiatraku.

Cóż zrobić z dwoma dniami w tak pięknych okolicznościach przyrody?

My decydujemy się poobserwować granicę białoruską z kajaka.

Instrukcje przez telefon od straży granicznej otrzymujemy jasne: nie robić zdjęć slupków-dupków granicznych (obojga nardodów), nie płynąć lewacką połową rzeki i bezwglednie nie zatrzymywać się w okolicy przyjścia granicznego czyli pod sypiącym się mostem, a najlepiej w ogóle nie wychodzić z kajaka co by służby nie musiały później identyfikować śladów czy nie są przypadkiem nielegalnie przekraczających granicę ludków.

Po szpiegowskim spływie, mała pielgrzymka po cerkwiach,

w tym Brzeskich Unitów podlegających kościołowi katolickiemu w Polsce.

Na krzywy ryjek słuchamy przewodniczki przybyłej tu grupy turystów. Zupełnie przewrotna ta historia wiernych. Najpierw jednoczyli się prawosławni, z katolikami, a gdy dostali wolność wyboru, zamiast trwać w tej wspólnocie, podzielili się. Moje pojęcie wiary w dobro i takie tam, jest zdecydowanie prostsze.

Popołudniu czeka nas obiadokolacja pod Zadaszeniem Biesiadnym, w ramach weekendowego pakietu w Zaborku, na którą ochoczo maszerujemy.

Żeby nie było przykro naszym jednośladowym rumakom, które przebyły na dachu ponad pół tysiąca kilometrów łapiąc wiele much między oczy, wybieramy im popołudniową przejażdżkę do rodzimie brzmiącegej Bubel Granna.

To oddalona od Zaborka o około 10 kilometrów wioska, na której polach można oglądać dziwne instalacje w ramach Landart Festiwal.

W niedzielę utrwalamy znajomość z Panem Bugiem. Tym razem już zupełnie w Polsce: Niemirów – Mielnik, 15 km, niespiesznie ponad dwie godziny. Żeby jednak dotrzeć na początek spływu, czeka nas kolejna w tym roku przeprawa promkowa.

Na koniec lokalne karteczke

i do domu.