Samarkanda jak podaje Wikipedia jedno z najdłużej zamieszkanych miast świata, powala nas swoimi orientalnymi zabytkami.

Jakże musiała być świetna, tętniąc życiem dzięki położeniu na środku jedwabnego szlaku.

Tu zjeżdżali kupcy z odległych Państw Europy i Azji by móc wymienić swoje dobra.

To zapewne była mega mieszanka kultur, języków, strojów i urody. Coś co fascynuje nas w świecie najbardziej.

Ongiś czyli w XIV wieku wielki przywódca Uzbekistanu Temur

sprowadził do Samarkandy wspaniałych artystów i rzemieślników, których arcydzieła na szczęście stoją po dziś dzień.

Niestety ząb czasu nadgryzł różnoniebieską mozaikę ale przynajmniej wewnątrz meczetów i mauzoleów wzory zostały odnowione.

Aż kusi mnie wziąć pędzelek i poprawić gdzie niegdzie 😉

Miasto jest bardzo przyjazne turystom pod każdym względem.

Komfortowo ale tylko teoretycznie można dojechać tu szybkim pociagiem z Taszkentu w 3h.

Niedźwiadkowi niestety nie udało się kupić biletu w pierszej dobie przedsprzedaży internetowej więc zmuszeni jestesmy wynająć auto z kierowcą (opcja bez jest dużo droższa).

Nasz kierowca okazuje się być nauczycielem w-fu, a dokładniej trenerem judo. Miło gaworzymy sobie z nim po niby rosyjsku i tak mija nam prawie 5h jazdy.

W samej Samarkandzie za grosze jeździmy taksówkami. Cena spada gdy dosiadamy się do jadacych już pasażerów.

Jedzenie pyszne i niedrogie, szczególnie dla mięsożerców.

I wino też może być.

Nazajutrz wraz z naszym kierowcą pokonujemy przełęcz na wys. 1600m npm

by po 2h dotrzeć do Shahrisabz – zielonego miasta.

Tam miły i młody przewodnik, powiedzmy o imieniu John, oprowadza nas po starym mieście opowiadając piękną angielszczyzną historię tego miejsca.

Tu wszyscy są przyjaźnie nastawieni do przyjezdnych.

Nawet grupa młodzieży zajmuje się badaniem opini turystów pytając co powinno się poprawić żeby się nam bardziej podobało.

Dobrzy religijni ludzie jak uczy ich koran, gościnni jak my w dawnym związku sowieckim i łatwo się nam dogadać bo rosyjski to ich drugi język, a jak wiemy temu wcale nie jest daleko do Polskiego. Zresztą starej daty siwy Niedźwiedź w szkole gawarił pa ruski i teraz sobie świetnie radzi. Ja natomiast dwa lata pierewoziłam dla Mariny benzoł z Krzywego Rogu no i się trochę nauczyłam 💪 Ale po angielsku młodzi też tu mówią.

Nic tylko tu przyjeżdżać 🙂