Jeśli Marakesz jest zbyt głośny, a Dubrownik zbyt wylalany przyjedź do Khivy. A jeśli podoba Ci się i Marakesz, i Dubrownik to koniecznie odwiedź Khvę. Jak Ci mało, jedź do Bukhary. Podróż między tymi dwiema pererłkami Uzbekistanu jest nadwyraz komfortowa, a rzekłbym nawet ciekawa.

5h pociągiem, wygodne fotele i film za oknem. Wyjeżdżasz z zielonego miasta, pózniej trochę krajobrazu wiejskiego, dalej step i pustynia. Potem znów stepy, pola, miasto.

Bughara jest poukładana, w dużej mierze odrestaurowana i aspirująca do europejskich „starych miast dla turystów”.

Oferuje hotelowe noclegi w madresach czy innych zabytkowych budynkach.

Restauracje ze stolikami na tarasach i dachach pękają w szwach bo kto nie ma ochoty zjeść pysznej kolacji oglądając mieniące się w ostatnich promieniach słońca liczne kopuły i wieże?

I my dajemy się uwieść temu miejscu.

Khiva natomiast sprawia wrażenie bardziej autentycznej. To otoczone murami miasto z częścią turystyczną i mieszczańską.

Ilość znajdujacych się tu meczetów, minaretów, medres i mauzoleów, a w nich mnóstwa muzeów (ktoś upodobał sobie tu literkę M) jest monstrualna.

Klimatu dodają wszechobecne stragany z lokalnym rękodziełem oraz głównie sprzedawczynie ubrane w tradycyjne stroje.

Zresztą większość kobiet przywdziewa tu dość orginalne ubrania co potęguje uczucie bycia w oriencie.

Uzbekistan nie jest jeszcze popularnym miejscem turystycznym lecz myślę, że będzie się to zmieniać. Na ulicach słyszeliśmy Holendrów, Francuzów, Anglików, Włochów, Hiszpanów, a przede wszystkim Rosjan. Byli też rodacy. Widzielismy Japończykow lub Koranczyków (tylko po języku pisanym umiemy rozpoznać, którzy to). Jeżeli każdy z nich oceni ten kraj jak my, niesamowite zabytki nie popadną w ruinę, a odnajdą swą drugą chwałę.Ps. Mieszkający tu muzułmanie są bardzo otwarci i przyjaźni, oferując swą gościnność za niewygórowane ceny. Jedyne co my musimy zrobić, to nie być europejsko nadęci, bo znamy lepiej savoir vivre czy lepiej mówimy po angielsku.Czasem w restauracji całe zamówienie podane jest od końca albo zapomną o jakimś daniu.Nic to, liczy się przygoda i fakt, że możemy tu być.