Kolejny cel naszej wycieczki do Dżodpur. Mówią o nim niebieskie miasto i tu będę mogła się zgodzić.
Zanim jednak dojedziemy mała przerwa na masala tea przy drodze.
Nasz hotel to haveli czyli dawna posiadłość dobrze sytuowanego jegomościa.
Po szybkim lunchu ruszamy w miasto.
Poza meandrowaniem w jego gąszczu stromych uliczek zwiedzamy okazały fort.
Pełna wiewiórek koronkowa robota.
Akurat kręcą na jego terenie film i jesteśmy świadkami jednej sceny. Niestety nikt nam nie oferuje roli statystów. Moglibyśmy się w kadr nie zmieścić 🙁
Popołudniu wybieramy się jeszcze raz na spacer, w stronę bazaru z wieżą zegarową.
a to branzoletki w każdym kolorze
Tu znajdujemy bar na dachu dość ekskluzywnego hotelu, gdzie wypijamy dzbanek sangrii obserwując zachód słońca. Teraz prócz trąbienia i ulicznej wrzawy, z okolicznych meczetów dobiega modlitwa wiernych oraz dzwonki z hinduskich świątyń.
W drodze powrotnej bierzemy tuka bo będzie ostro pod górę. Trafiamy na rush hours i grzęźniemy w korku.