Wracając z pustyni mamy trzy godziny zanim musimy znaleźć się na lotnisku w Muskacie by lecieć dalej na Północ. Postanawiamy zjechać z drogi by „zaliczyć” jedną z wielu Omańskich Wadi. Wadi oznacza koryto rzeki, najczęściej wyschnięte.

W 40 minut dojeżdżamy do parkingu i dalej z wolna krokiem powłóczystym do rzekomego zbiornika wodnego. Jest coraz bardziej zielono zatem nasz optymizm wydaje się nie być nazbyt przesadzonym.

I ukazuje się nam krystalicznie czysta woda.

Mało tego, są tablice informujące, że można się kąpać ale w przyzwoitym stroju. I tak nie wzięliśmy ze sobą kostiumów kąpielowych zatem nie ma się nad czym zastanawiać czy europejski strój plażowy jest odpowiedni.

Woda nie jest zimna ale i tak jest przyjemnie. Jedynie liczne rybki szczypią po stopach co jak dla mnie nie należy do przyjemności choć podobno w niektórych salonach piękności za coś takiego się płaci.