Chodząc do szkółki fotograficznej pan nauczyciel zapytał nas: czy fotografia jest subiektywna? Długo nad odpowiedzią nie trzeba się zastanawiać. Pokazuje prawdę ale z autora punktu widzenia. I tak jest z naszym amatorskim blożkiem. To co tu piszę i wybieram co pokazać jest moją subiektywną opinią i wiele osób odwiedzających Hanoi może je zupełnie inaczej ocenić.

Jak na czteromilionowe azjatyckie miasto, jest tu zupełnie spokojne. Pewnie, że wszędzie pełno motorów ale da się swobodnie chodzić. Trzeba tylko wejść w ruch uliczny jak w rzekę i płynąć sobie swoim torem. A jak musisz przejść przez drogę to idź i nie zatrzymuj się, auta i motory nie ustąpią Ci pierwszeństwa, nawet na pasach ale wyminą intruza by włos mu z głowy nie spadł.

Poza tym czujemy się tu bardzo swobodnie, nie jesteśmy widowiskiem jak w niektórych odległych krainach. Co do czystości ulic, hmmm. Bywają śmieci przy drodze ale nie nagminnie i nie śmierdzi.

A teraz przechodząc do konkretów: kuchnię wietnamską każdy zna więc tu skupię się na hanoiskiej.

Zupa Pho Ba obowiązkowo gotowana w wielkim garze przy ruchliwej ulicy. Podawana w miskach mytych w większej misce i konsumowana drewnianymi pałeczkami wielorazowego użytku.

Cena takiej michy to równowartość ca 10 zł

Na kolację idziemy do jednodaniowej restauracji. Zawsze ryba Cha Ca. Przynajmniej nie będzie trzeba wybierać.

No i odkrycie roku: egg coffee czyli kawa z koglem moglem. Genialna prostota.

Jako koneserzy miedzynarodwej sztuki 😉 wybieramy się do teatru. Mamy już spore doświadczenie w takich show dla turystów. Zawsze kicz ale coś nas zawsze ciągnie. W Hanoi jest słynny teatr lalek. No i jest zaskakująco bo to kukiełki na wodzie. Sztuka żadna ale zobaczyć warto i posłuchać osobliwych instrumentów muzycznych.

Kolejną atrakcją miały być knajpki przy lini kolejowej. Pociag jeździ ze dwa razy dziennie więc w tej wielkopomnej chwili trzeba było po prostu wstać z krzesła i ustąpić ciuchci pierwszeństwa. Niestety niedawno miał miejscu tu jakiś wypadek. Pewien turysta chciał sobie zrobić sefie z nadjeżdżającym pociągiem i mu nie wyszło. Atrakcję zamknęli razem z knajpkami i wejściem na tory. Na szczęście są miejsca gdzie można podejść blisko i zrobić zdjęcie.

Do zwiedzania są i świątynie, pagody, muzea czy mauzoleum.

A wieczorem drink w jednym z licznych Sky barów

Potem kolacja, tym razem w nieco bardziej eleganckiej restauracji wciąż bardzo przystępnymi cenami na kieszeń Polaka.

I spacerkiem do hotelu. Ale jak tu iść spać jak przypadkiem wchodzi się w taką uliczkę???

Kończy się miedzynarodową znajomością i porannym bólem głowy.

W Note Cafe należy napisać jakąś wiadomość na naklejce w kształcie serca i przylepić gdzie się da: Happy to be here!